piątek, 21 lutego 2014

Zaczarowany globus

Hanna była najbardziej nieśmiałą dziewczynką pod słońcem. Jednak sama była święcie przekonana, że jest taka sama jak inne dzieci.
Pewnego dnia wracając ze szkoły i przechodząc obok starych garaży Hanna ujrzała porzuconą obok drzewa i mieniącą się w słońcu kulę, która wyglądała jak bardzo stary globus. Podeszła do dziwnego przedmiotu i przyjrzała się mu uważnie. Był to globus. Kontynenty i oceany pokryte były zaschniętą ziemią, a metalową podstawę zdobiła duża ilość rdzy. Hania schowała znalezisko do tornistra i zadowolona pomaszerowała do domu. Potem, kiedy czyściła go gąbką, rozmyślała nad jego przeszłością. Może należał do jakiegoś księcia podróżującego po różnych krajach? Albo może był własnością Krzysztofa Kolumba i przechodząc z rąk do rąk wylądował obok starych garaży? Jednak i jedna i druga wizja okazały się niemożliwe, bo po oczyszczeniu z ziemi połowy globusa oczom Hani ukazały się kontynenty leżące dokładnie tam, gdzie powinny leżeć, a przecież w XV wieku ludzie lubili przesuwać kontynenty, a nawet je zniekształcać. W każdym razie Hania postawiła globus na biurku i poszła do ogrodu.
Kilka miesięcy później, w maju, Hania postanowiła, że dokładniej przyjrzy się globusowi. Zauważyła coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Na spodzie podstawy został wygrawerowany napis. Litery były tak małe, że dziewczynka musiała wziąć lupę. Po wielu próbach z trudem odczytała ostrzeżenie: Nie dotykać kontynentów! Ciekawe czy to prawda. Hanna nie uwierzyła w to, więc postanowiła spróbować dotknąć małym palcem jakiegokolwiek państwa. Tylko jakiego? Może Włoch? Albo Egiptu? Tak zdecydowanie lepiej będzie jeśli dotknie Egiptu. Podeszła do globusa i dotknęła małym palcem  północnego Egiptu.  Potem poczuła dziwne pociągnięcie w okolicach żołądka, a jej stopy oderwały się od ziemi i sekundę potem spadła z powrotem. Tylko to miejsce było zupełnie inne. Stała na brzegu jakiejś rzeki ściskając w ręce stary globus. Jakim cudem znalazła się w Egipcie skoro przed chwilą stała w swoim pokoju? Dopiero teraz zorientowała się, że w ręku trzyma globus. Od razu wszystko zrozumiała. Był to zaczarowany globus, który potrafił przenosić ludzi w miejsca, których dotkną palcem na globusie. Wtedy Hania chciała jak najszybciej wrócić do Polski, więc dotknęła na mapie Warszawy - jej miasta. Jednak to nie podziałało. Obracała globus w rękach i zatrzymała go, gdy zobaczyła napis na spodzie podstawy. Teraz się zmienił. Było tam napisane: Masz misję do spełnienia. Potem znowu litery zmieniły się w napis: Musisz mnie uwolnić. Przez głowę Hani przemykały myśli. Po pierwsze kim jest istota z globusa, po drugie co takiego ma zrobić? A istota zdawała się siedzieć w jej głowie i czytać te myśli, bo napis znowu się zmienił: Jestem Duszek-Wikruszek i możesz uwolnić mnie z tego globusa znajdując zagubione dwie części mojej duszy. Głowa Hani nadal była pełna myśli. Jak wyglądają części duszy Duszka i właściwie dlaczego on ich potrzebuje. Odpowiedź pojawiła się w ciągu kilku sekund: Potrzebuję tych części żeby stać się na tyle silnym, aby móc opuścić to miejsce. Wiem, że jedna część mojej duszy ukryta jest w wodzie z Nilu, a druga to piasek znad tej rzeki. Hania zabrała się do roboty. Szybko odkręciła pokrywkę globusa i zanurzyła go w wodzie. Kiedy napełnił się wyjęła go z wody i zakręciła pokrywę. Potem wsypała do środka garść piasku i zakręciła pokrywę.
Teraz dotknęła  Warszawy i poczuła, że jej stopy odrywają się od ziemi. W ostatniej chwili zobaczyła Duszka, jeśli w ogóle można go zobaczyć, ale zobaczyła silny wiatr pochodzący z globusa. Była pewna, że jest nim Duszek.
Już w swoim pokoju Hanna odstawiła globus na biurko i sięgnęła po zeszyt stojący na półce. Postanowiła jak najszybciej opisać tą przygodę.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne opowiadanie. Czy jest możliwe, żeby Hania jeszcze raz spotkała Duszka-Wikruszka? Może wróci do niej zobaczyć co się dzieje u osoby, która go uwolniła? Chętnie przeczytałabym o ich następnych przygodach. Aga

    OdpowiedzUsuń