Niedawno pojechałam razem z moją ciocią Agnieszką do Izraela. Było tam nadzwyczaj dużo wyjątkowych miejsc ale najbardziej zaskoczyło mnie Morze Martwe.
Piątego dnia naszej podróży zapakowałyśmy do plecaków kostiumy kąpielowe, ręczniki, krem do opalania a ja wzięłam również okularki do pływania. Kiedy jechałyśmy nad Morze Martwe przez okna autokaru oglądałyśmy życie w mieście, które jest bardzo znane- Betlejem. Tam bowiem mieścił się nasz hotel zbudowany, jak większość budynków, z piaskowca.
Beduin na pustyni sprzedający chusty. |
Potem wyjechaliśmy na drogę, która dzieli Pustynię Judzką na dwie części. Ta pustynia, w przeciwieństwie do tego co mówiła nazwa, była zamieszkana przez Beduinów. Były tam ich osiedla a pustynia potrafiła wyżywić ich i ich zwierzęta. Na pustyni nie ma szkół, więc ich dzieci codziennie rano zawoził do szkoły autobus, który objeżdżał wszystkie budynki. Wyjeżdżając z pustyni widzieliśmy już wodę, jednak jechaliśmy jeszcze kawałek obok plantacji palm daktylowych.
Z okna autokaru-palmy daktylowe. |
W końcu autokar stanął na parkingu koło plaży. Morze Martwe leży na najniższej depresji świata - 417 m p.p.m. więc zdziwiłam się, że do plaży trzeba zejść jeszcze niżej po schodach.
Po przebraniu się weszliśmy na plażę z udeptanym, bardzo gorącym piaskiem, tak twardym, że nawet nie można było robić babek. Pierwszą rzeczą, które zobaczyłyśmy były prysznice z normalną wodą, by opłukać się po wyjściu z tej okropnie słonej.
Wreszcie mogłam rzucić się do wody.
- Aaaaa- wrzasnęłam po trzech krokach- tu coś leży, jakaś oślizgła skóra krokodyla.
- To nie żadna skóra tylko błoto- odpowiedziała ciocia i zaczęła się smarować tym co wzięłam za resztki krokodyla.
-Aha- odpowiedziałam i zaczęłam chodzić po wodzie jak krokodylek, aby dostać się do głębszej wody, nie musząc dotykać stopami tego obrzydlistwa. Po kilku "krokodylich" krokach uznałam, że jestem w odpowiednim miejscu, by położyć się na wodzie. Prawie natychmiast zaczęły mnie szczypać nawet najdrobniejsze ranki, a nawet takie, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Szczypanie spowodowała sól, której w Morzu Martwym było ok. 70%. Przez taką ilość soli woda wydawała się bardzo tłusta i nieprzyjemna.
Postanowiłam popłynąć, nie bardzo to wychodziło ponieważ z powodu soli nie mogłam zanurzać głowy. Ciocia, która nie umie pływać nieufnie położyła się na wodzie, okazało się, że nie idzie na dno.
- Julciu, nie odpływaj za daleko- krzyknęła, jakby mogło mi się coś stać w wodzie w której naprawdę nie można się utopić.
Potem wyszłam z wody, by posmarować się błotem, które podobno działa leczniczo na skórę. Wzięłam garść błota i po sekundzie rzuciłam je na ziemię. Było tak gorące, że nie mogłam go utrzymać w ręce. Usmarowałam się błotem, które wyjęłam z wody, ponieważ było trochę chłodniejsze. Po chwili skóra pokryta błotem zaczęła mnie szczypać. Spłukałam ją pod prysznicem i potem tylko raz weszłam do wody, gdyż zdecydowanie bardziej podoba mi się wylegiwanie na leżaku niż w wodzie, po której w dodatku okropnie szczypie skóra.
-Aha- odpowiedziałam i zaczęłam chodzić po wodzie jak krokodylek, aby dostać się do głębszej wody, nie musząc dotykać stopami tego obrzydlistwa. Po kilku "krokodylich" krokach uznałam, że jestem w odpowiednim miejscu, by położyć się na wodzie. Prawie natychmiast zaczęły mnie szczypać nawet najdrobniejsze ranki, a nawet takie, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Szczypanie spowodowała sól, której w Morzu Martwym było ok. 70%. Przez taką ilość soli woda wydawała się bardzo tłusta i nieprzyjemna.
Postanowiłam popłynąć, nie bardzo to wychodziło ponieważ z powodu soli nie mogłam zanurzać głowy. Ciocia, która nie umie pływać nieufnie położyła się na wodzie, okazało się, że nie idzie na dno.
- Julciu, nie odpływaj za daleko- krzyknęła, jakby mogło mi się coś stać w wodzie w której naprawdę nie można się utopić.
Potem wyszłam z wody, by posmarować się błotem, które podobno działa leczniczo na skórę. Wzięłam garść błota i po sekundzie rzuciłam je na ziemię. Było tak gorące, że nie mogłam go utrzymać w ręce. Usmarowałam się błotem, które wyjęłam z wody, ponieważ było trochę chłodniejsze. Po chwili skóra pokryta błotem zaczęła mnie szczypać. Spłukałam ją pod prysznicem i potem tylko raz weszłam do wody, gdyż zdecydowanie bardziej podoba mi się wylegiwanie na leżaku niż w wodzie, po której w dodatku okropnie szczypie skóra.
Morze Martwe było miłym doświadczeniem, ale zdecydowanie bardziej wolę nasz polski Bałtyk.
Leżymy sobie na wodzie. |
Morze Martwe nie jest duże, ale za to bardzo słone. |